Mecz od początku nie ułożył się po myśli polkowiczanek, które grały nonszalancko i chaotycznie. Trener AZSu od początku spotkania zarządził agresywną obronę i bardzo intensywnie rotował swoim zespołem. Zmienność zawodniczek nie wpływała znacząco na koszykówkę graną przez AZS Sowood. Podopieczne Andrzeja Nowakowskiego popełniały mnóstwo strat i błędów. Prowadziło to w konsekwencji do rośnięcia przewagi AZSu, która po dziesięciu minutach gry wyniosła 7 "oczek" – 21:14.
Pierwsze fragmenty drugiej części gry można nazwać "miłymi złego początkami". CCC zmobilizowało szyki obronne i wydawało się, że będzie w stanie odrobić straty. Nic bardziej mylnego. Po paru chwilach gorzowianki znów postawiły na agresywny presing i przyniosło to pożądane efekty. Polkowiczanki zaczęły popełniać kolejne straty, które pozwoliły AZSowi odbudować bezpieczną przewagę, która utrzymała się do przerwy.
Podopieczne Dariusza Maciejewskiego sprawiały wrażenie mocno umotywowanych. Każda z zawodniczek, która weszła na parkiet w pierwszej połowie (było ich aż 10!), wnosiła coś do gry swojego zespołu, a obraz gry wiele na tych rotacjach nie tracił. Polkowiczanki za to sprawiały wrażenie wyraźnie słabszych i odstających poziomem od swoich rywalek. Mills i Carvajal z CCC miały po dwóch kwartach odpowiednio 4 i 3 przewinienia osobiste, co znacznie osłabiało możliwość rotacji pod koszem. Andrzej Nowakowski zdecydował się na wprowadzenie do gry młodej Marty Gajewskiej. "Gaja", choć w meczowym protokole niczym się nie zapisała, to zaliczyła cenne minuty na seniorskich parkietach, które będą procentować w przyszłości.
Po przerwie trwał "popis gry" w wykonaniu CCC. Pudła spod kosza, kolejne straty – nie tak wyobrażali sobie grę swojego zespołu kibice, którzy zapełnili niemałą halę. Wciąż utrzymywała się bezpieczna przewaga AZSu, która w pewnym momencie wynosiła 20 punktów! Celne rzuty "za trzy" okazały się być kluczem do sukcesu. Obrona strefowa CCC nie funkcjonowała poprawnie, a krycie "każdy swego" też nie przynosiło pozytywnych skutków. Po 30 minutach gry wynik brzmiał 45:61 i nic nie wskazywało na to, by miało się cokolwiek zmienić w grze.
Ostatnia część meczu to próba zniwelowania strat do "niezbędnego minimum", czyli poniżej granicy 9 punktów, gdyż taka właśnie przewagą wygrały polkowiczanki w Gorzowie. I tego celu nie udało się zrealizować. I choć na 14 sekund przed końcem meczu, po szaleńczej i szczęśliwej "trójce" Coker było już "wymarzone" 7 punktów straty, to w ostatniej akcji meczu polkowiczanki nie upilnowały Joanny Czarneckiej i ta popisała się również celnym rzutem zza linii 6,25m. "Czarna" przez ponad 16 minut była chyba najsłabszą zawodniczką swojego zespołu, a pozostawiona na chwilę bez opieki w narożniku boiska, wbiła ostatni gwóźdź do trumny CCC.
Zawodniczki AZSu PWSZ Sowood Gorzów Wlkp. wygrały w Polkowicach zasłużenie. Prezentowały się o niebo lepiej na tle gospodyń, z których wyraźnie uszło powietrze. Dzisiejszy mecz pokazuje dobitnie, jak wiele pracy jeszcze przed trenerami i zawodniczkami CCC, by realnie myśleć o medalach, którego wręcz żądają zarząd klubu, czy kibice. Jedynym wytłumaczeniem tak słabej postawy polkowickiej drużyny może być fakt, iż przez cały tydzień zespół ani razu nie trenował w pełnym, optymalnym składzie. Dopiero dzień przed meczem do zajęć powróciły Jeziorna i Coker, a w poprzednich dni w pełni nie przetrenowały Mills i Bortelova. Teraz przed zawodniczkami CCC dwa mecze z gatunku tych "nie do przegrania" – na wyjeździe z SMSem Łomianki i u siebie z brzeskimi Cukierkami. Teoretycznie nawet komplet zwycięstw nie da polkowiczankom nawet 4 miejsca. Jak będzie? W tegorocznej lidze trudno cokolwiek przewidzieć...
Dariusz Maciejewski po meczu z CCC Polkowice
Andrzej Nowakowski po meczu z AZS-em PWSZ Sowood Gorzów Wlkp.
Justyna Żurowska po meczu z CCC Polkowice
Ilona Jasnowska po meczu z AZS-em PWSZ Sowood Gorzów Wlkp.
Statystyki
18.02.2007 20:25, Kuba Patykowski
AZS PWSZ Sowood zdobył Polkowice
Niesamowicie zmienna obrona, skuteczne kontrataki i zabójcza skuteczność "zza łuku". – We wszystkich elementach koszykówki zespół Gorzowa był od nas lepszy – mówił po meczu Andrzej Nowakowski. Jego zespół poniósł dzisiejszego wieczoru podwójną porażkę. Nie dość, że zaprzepaścił szansę awansu na trzecie miejsce, to stracił dziewięciopunktową zaliczkę z Gorzowa przegrywając 60:70.
18.02.2007 20:25, Kuba Patykowski