,

Lista aktualności

Dariusz Jaroń: Marketing ma wolne

Marzy mi się taka oto informacja w wieczornym dzienniku: "Komandosi GROM-u po zaciekłej walce odbili z rąk działaczy sekcje marketingu w klubach sportowych", lub też nieco inna, dajmy na to, z National Geographic: "Grupie polskich archeologów udało się odnaleźć nieznane dotąd działy zajmujące się promocją i wizerunkiem klubów".

,

Koszykówka – jak każda gałąź sportu – jest produktem. Za PRL-u wystarczyła sprzedaż na wagę, bez opakowania, ot sucha porcja sportu zaprezentowana w hali czy na stadionie. Ale realia się zmieniły, państwo w sport już tak nie pompuje, a kluby muszą same zatroszczyć się o płynność finansową. Z pustego lać wielu już próbowało, ale z mizernym skutkiem. Żeby klub tętnił życiem potrzeba wsparcia sponsorów, a ci sami do klubów wracając z lunchu nie wpadną. To kluby muszą zrobić pierwszy krok. Nie, nie nachalnie naprzykrzając się każdemu z większym kontem w okolicy, ale udowadniając, dlaczego akurat w ten klub warto zainwestować. Inwestycja ta niekoniecznie musi zwrócić się dosłownie, w formie pieniężnej. Dobra reputacja klubu, wynikająca przykładowo ze wzorowej pracy z biedniejszą młodzieżą, działalności charytatywnej, czy ukierunkowania na bezpieczny, rodzinny wypoczynek może w dużo większym stopniu zainteresować kontrahenta, bezpośrednio wpływając na wizerunek jego firmy. O oczywistych korzyściach wynikających z pojawiającym się w mediach logiem sponsora nie wspominając... Problem w tym, że zainteresowanie polskich mediów wciąż jest niewystarczające. Jak zauważyła w jednym z wywiadów Anna DeForge (dla – a jakże – zagranicznych mediów) nasi dziennikarze poświęcają uwagę żeńskiej koszykówce właściwie tylko przy okazji spotkań ligowych. Trochę w tym winy samych redakcji, które nastawiają się głównie na informacje o najbardziej medialnych dyscyplinach (piłka nożna, siatkówka mężczyzn, skoki narciarskie – czołowa trójka w 2006 r. według raportu Media-Sportu), ale w dużej mierze też klubów, które nie potrafią zwrócić na siebie uwagi środków masowego przekazu. Do dziś nie potrafię zrozumieć dlaczego po przylocie wielkiej gwiazdy koszykówki Chamique Holdsclaw Wisła Can-Pack nie zwołała konferencji prasowej, a dziennikarze musieli łapać utytułowaną skrzydłową na korytarzu…Tymczasem kilkadziesiąt metrów dalej koledzy z sekcji piłkarskiej oficjalnie przedstawiają mediom zmiany kadrowe, a po przeciwnej stronie Błoń poszli nawet o krok dalej. Żeby ułatwić kontakt dziennikarzy z przebywającą na zagranicznym zgrupowaniu Cracovią zorganizowano codzienne spotkania on-line przez Skype. Takie proste, a jakie pomocne...