To wielki sportowy sukces łódzkiego klubu, który skazywany był przed tym spotkaniem na porażkę. Koszykarki Widzewa pokazały, że mają wielki charakter, nadzieję i serce do gry. Wszystko to odbyło się przy nieustającym dopingu widzewskich sympatyków, którzy przez równe 50 minut zagrzewali swoje ulubienice do walki.
Spotkanie było bardzo wyrównane przez cały swój przebieg. Widzew świetnie zaczął na początku premierowej kwarty, ale potem do głosu doszła ekipa gości. Ostatecznie jednak to gospodynie poderwały się w końcówce, by po 10 minutach widniał remis po 22. Duet Sutherland – Sverrisdottir na początku drugiej odsłony nie dawał żyć łodziankom i po skutecznych akcjach w/w zawodniczek CCC prowadziło 32:22. To jednak tylko podbudowało ambitne widzewianki, które nie miały zamiaru się poddawać i szybko doskoczyły do aktualnych wicemistrzyń Polski. Pomogła w tym postawa doświadczonej Kenig, którą wspierały w ofensywie Ross i Niedzielska. Niedzielska, która zagrała jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy swój występ w historii reprezentowania barw Widzewa. Do przerwy wynik również remisowy – po 36.
Po przerwie jeszcze raz zaatakowały przyjezdne, chcąc odbudować straconą przewagę punktową. Po akcji 2+1 Owczarzak wyszły nawet na prowadzenie 43:38. Widzew jednak tego dnia był naprawdę mocny mentalnie i łodzianki w odpowiedzi zaaplikowały rywalkom nieprzyjemną serię 12:0, dzięki czemu trener CCC – Arkadiusz Rusin, w międzyczasie musiał ratować się wzięciem czasu. Dało to jednak niewielki skutek, gdyż Widzew nadal dyktował warunki gry i po przedostatniej kwarcie prowadził 59:54. Zanosiło się na dużą niespodziankę w Łodzi…
Ostatnią kwartę lepiej zaczęły zawodniczki z Polkowic. Wyszły nawet na prowadzenie 60:59 oraz 66:63 na 4 min. do końca meczu. Wtedy skuteczną akcją popisała się Niedzielska. Ciężar gry wzięła na siebie również Okoye, która zdobyła w tym okresie czasu aż 6 oczek i Widzew prowadził 72:66. Końcówka spotkania to festiwal rzutów wolnych z jednej i drugiej strony. Goście jakimś cudem doprowadzili jednak do dogrywki, po niecelnym wolnym Owczarzak piłkę zebrała Sutherland i na raty wrzuciła ją do kosza bezradnie broniących łodzianek. W hali „Parkowa” zapanowała cisza. Widzew miał jeszcze szansę na wygraną w regulaminowym czasie, ale akcji nie wykończyła z półdystansu Okoye. Czekała nas dogrywka!
W niej szybko zreflektowała się Okoye. Błyskawicznie na prowadzenie wyszła jednak ekipa CCC, która wykorzystywała przewagę wzrostu pod koszem (za 5. faul musiała wcześniej zejść Boothe w Widzewie) i drużyna trenera Rusina prowadziła 82:78 i 84:80. Widzew zerwał się do ataku raz jeszcze i wyszedł ponownie na prowadzenie – 87:85. Jeziorna doprowadziła jednak do drugiej dogrywki i uratowała „skórę” na kolejne 5 minut swojemu zespołowi. Czekała nas druga dogrywka!
W niej Widzew grał już w totalnie egzotycznym zestawieniu, z Okoye i Paranowską pod koszem (choć czasami zdawało się, że pod koszem stoi większość składu Widzewa, tak heroicznie broniły do niego dostępu niższe łodzianki). Tą sytuację wykorzystało CCC, które ponownie objęło 4-punktowe prowadzenie, na które samotnie zapracowała bezlitosna pod koszem Sutherland. Na tablicy wyników było 93:89 dla gości i wydawało się, że Widzew już się nie podniesie. A jednak! Najpierw kolejną trójką w tym spotkaniu popisała się Niedzielska, a potem wespół z Ross i Okoye Widzew wyszedł na prowadzenie 99:98 i nie oddał go już do końca meczu. Trzeda dodać, że wtedy na parkiecie nie było już Kenig, Boothe i Zapart, czyli najwyższych zawodniczek Widzewa! To był piękny wieczór w Łodzi, pełen heroizmu i ambicji miejscowych, które zasłużenie wygrały po aż 50 minutach walki z obu stron. Trzeba przyznać, że obie drużyny oraz kibice stworzyli wielkie święto koszykówki, a dwie telewizje transmitujące ten mecz i niesamowita dramaturgia były najlepszą reklamą tej dyscypliny, jakiej mogliśmy doświadczyć.
Widzew Łódź – CCC Polkowice 99:98 (22:22, 14:14, 23:18, 14:19, d: 26:25)
Widzew: Ross (23), Niedzielska (21), Okoye (19), Kenig (14), Bilotserkivska (14), Boothe (8). Grały również: Zapart, Paranowska, Łabuz
Najlepsze w CCC: Sutherland (28), Sverrisdottir (23), Majewska (19)
----
Powiedzieli po meczu:
Arkadiusz Rusin (trener CCC Polkowice) – Jest nam wstyd za tą porażkę. Widzew dzisiaj absolutnie zasłużył na tą wygraną swoją postawą. Ewidentnie łodzianki chciały bardziej wygrać i to im się udało. Jest mi wstyd za to, co pokazał mój zespół. Doprowadziliśmy przy dużym szczęściu do dogrywki, bo nie oszukujmy się, ten mecz powinniśmy przegrać po 40 minutach.
Magda Kaczmarska (koszykarka CCC) – Nie wiem co powiedzieć po takim meczu. Coś się w nas zacięło w ostatnim czasie. Nie przypominamy zespołu z początku sezonu. Nie wiem gdzie leży przyczyna, musimy usiąść, poszukać jej. Nie mogę powiedzieć, że jest nam wstyd. Gratulacje dla Widzewa.
Adam Ziemiński (trener Widzewa) – Wielkie brawa dla moich dziewczyn. Pokazały dużo serca, woli walki. Wiele koszykarek zagrało prawie cały mecz, ponad 40 minut. Pod koniec spadło nam kilka dziewczyn za faule, a mimo tego zmienniczki dały radę. Każdy złożył się na ten sukces, każda zawodniczka, nawet grająca minutę w tym meczu. Ten mecz przypominał w końcówce taką trochę „przepychankę” i jakoś udało się nam go przepchnąć (śmiech).
Lidia Kopczyk (koszykarka i asystent trenera) – Cieszymy się z tego zwycięstwa. Mam nadzieję, że tym meczem dowiodłyśmy, że warto nas oglądać, warto przychodzić na nasze mecze i nas dopingować. Dziękuje kibicom za doping w tym spotkaniu. To nam bardzo pomogło.