Pierwszy mecz Basketu Gdynia na własnym parkiecie w sezonie 2015/2016 miał być wielkim testem zespołu prowadzonego przez Katarzynę Dydek. Gdynianki przegrały w pierwszej kolejce spotkanie z Wisłą Kraków 49:84, jednak do trzeciej kwarty toczyły wyrównaną walkę z mistrzyniami Polski. Zespół z Widzewa z kolei przyjeżdżał nad morze po drugie zwycięstwo w sezonie, mając na swoim koncie wygraną z MKK Siedlce 68:62.
Spotkanie rozpoczęło się od dobrych akcji Widzewa, który szybko wyszedł na prowadzenie i przy stanie 2:9 zmusił trener Basketu do poproszenia o przerwę na żądanie. Bardzo dobrze prezentował się zwłaszcza duet Marta Urbaniak – Angel Robinson, na który gdyńska defensywa długo nie mogła znaleźć sposobu. Wejście na parkiet Agnieszki Bibrzyckiej w połowie kwarty dało sygnał do odrabiania strat, a po punktach Paris Johnson Basket wyszedł na jednopunktowe prowadzenie.
Koniec pierwszej i początek drugiej kwarty to akcje punkt za punkt i pojedynek strzelecki Bibrzyckiej i Urbaniak. Kiedy jednak kapitan gdyńskiej drużyny przestała trafiać, Widzew ponownie zaczął budować przewagę. I choć Jelena Škerović i Aneta Kotnis prezentowały bardzo dobrą grę w obronie, to zespół gości na 15-minutową przerwę schodził prowadząc 46:38.
Kibice zgromadzeni w Gdynia Arenie z pewnością mogli się cieszyć z widowiska, które rozpoczęło się w trzeciej kwarcie. Basket od początku zabrał się za odrabianie strat – Johnson przełamała niemoc strzelecką, Kamila Podgórna udanie kończyła kontrataki, a cały zespół znacznie poprawił obronę. Po 7 minutach tej części meczu gdynianki zdołały nawet wyjść na prowadzenie, a ostatnia kwarta rozpoczynała się remisowym wynikiem 61:61.
Ostatnie minuty meczu to w dalszym ciągu zacięta walka o każdą piłkę. Widzew, mimo dobrej gry Julii Adamowicz, nie był w stanie ponownie odskoczyć gdyniankom. Basket z kolei kierował piłki do Johnson, rewelacyjnie spisującej się po przerwie. W ostatnich sekundach to Basket pokazał więcej zimnej krwi, a Urbaniak nie trafiła trójki, która mogła doprowadzić do dogrywki. Gdyńska drużyna wygrała ostatecznie spotkanie z Widzewem 82:79.
Basket Gdynia – Widzew Łódź 82:79 (20:22, 18:24, 23:15, 21:18)
Basket: A. Bibrzycka 27, Johnson 23 punkty, Škerović 11, Podgórna 9, Kotnis 6, Jakubiuk 3, Troina 3, M. Bibrzycka 0, Suknarowska 0, Ossowska 0, Marcinkowska 0.
Widzew: Urbaniak 24, Robinson 16, Adamowicz 15, Kaja 7, Brumermane 4, Bandyk 4, Niedzielska 4, Wajler 3, Kenig 2.
------
Powiedzieli po meczu:
Piotr Rozwadowski: Gratuluję zespołowi z Gdyni zwycięstwa. Gdzieś tam po cichu liczyliśmy, że Agnieszka Bibrzycka niestety nie zagra dzisiaj. Zrobiła ona dużą różnicę w porównaniu z ostatnim meczem, zbiórka w ważnym momencie, rzuty wolne – ręka się nie trzęsie. No i ten rzut Johnson z 8-9 metra – nie potrafiła rzucić z trzeciego, a tu wali trójkę z 9 metra w decydującym momencie. To były takie dwa momenty, gdzie przegraliśmy. Jeszcze raz gratuluję drużynie przeciwnej i dziękuję swoim zawodniczkom za walkę, za to, że nie poddaliśmy się i do ostatnich sekund walczyliśmy o zwycięstwo. Szkoda tego ostatniego rzutu Marty, do tego momentu miała 6/6 za trzy, był mecz fantastyczny – to, co dostała, co wyprostowała w stronę kosza, to wpadło. Tak jakby wrzucała piłkę do basenu. Trudno, ostatni rzut nie wpadł, natomiast były nasze błędy w obronie, gdzie pozwoliliśmy na łatwe punkty przeciwnikom.
Marta Urbaniak: Myślę, że w tym meczu były dwie różne połowy. Pierwsza była troszkę lepsza w naszym wykonaniu, w drugiej połowie zdecydowanie błędy w obronie, no i straty. Ale nie ma się co dziwić, bo Gdynia jest bardzo doświadczonym zespołem, rasowym wręcz, trudno było się więc spodziewać czegoś innego. Przecież się nie położą przed nami, przed tak młodym zespołem. Gratuluję zwycięstwa i cóż – my walczymy dalej, o każde zwycięstwo. Na tym się skupiamy, na następnym meczu.
Katarzyna Dydek: Przede wszystkim dziękuję za gratulacje, ale sama chciałabym pogratulować przede wszystkim bardzo dobrej walki. Powiedzieliśmy sobie przed meczem, że bardzo chcemy ten mecz wygrać, natomiast na pewno nie spodziewaliśmy się, że będzie aż tak ciężko. Dlatego tak jak po meczu w Krakowie podziękowałam zespołowi w Krakowa za wspaniałą rozgrzewkę na cały sezon, tak samo tutaj zespołowi z Łodzi dziękuję również za następną rozgrzewkę i za szkołę. Myślę, że mecz – jak pokazywał wynik – był bardzo wyrównany i po rzutach w pierwszej kwarcie Marty Urbaniak myślałam, że ten ostatni rzut – byłam nawet przekonana – wpadnie do kosza. Okazało się, że ten najważniejszy rzut jednak nie wpadł i myślę, że troszkę szczęścia tutaj mieliśmy, bo zgubiliśmy się jednak w obronie. Wspaniały mecz Agnieszki Bibrzyckiej. Agnieszka i Jelena Skerović robią bardzo dużą różnicę w tym zespole i myślę, że ta rutyna, która tu wcześniej została wspomniana, faktycznie jest tym, co charakteryzuje nasz zespół. Ale muszę dodać, że rutyna okraszona młodością, bo Kamila Podgórna, która zdobyła w tym meczu dzisiejszym 9 punktów, bardzo dobrze w obronie męczyła Martę. Myślę, że ta mieszanka rutyny i młodości to jest to, co nas charakteryzuje, i myślę, że będzie tylko lepiej. Chciałabym jeszcze tylko jedną rzecz powiedzieć: cieszy mnie to, że strat tylko 11 w porównaniu do meczu w Krakowie, gdzie mieliśmy ich aż 30. Mam nadzieję, że będziemy tak z tych strat schodzić.
Agnieszka Bibrzycka: Ja mogę tylko powtórzyć to, co trenerka powiedziała: Jelena jest jakby szyją tego zespołu i tak rozdziela piłki, że miło z nią grać. Jak się ma taką rozgrywającą, to robi naprawdę różnicę. Plus jak widać nasza Paris Johnson z meczu na mecz też coraz lepiej, więc wszystko fajnie się układa. I oczywiście Kamila, która ma zadatek na jedną z gwiazd tego zespołu, więc cieszę się, że tworzy się taki trzon tego zespołu i idziemy w dobrą stronę i jedziemy teraz do Rygi na kolejne mecze. Gratuluję zespołowi z Łodzi, fajny był mecz – myślę, że kibicom się podobał – i oby więcej takich, oczywiście wygranych.