Podczas debiutu w seniorskiej reprezentacji Polski była pani mocno stremowana po wyjściu na parkiet. Teraz znacznie lepiej radzi sobie pani z presją, co pokazało spotkanie z Bułgarią, w którym udało się rzucić 12 punktów oraz zanotować 2 zbiórki, 2 asysty i 2 przechwyty.
- Doskonale zdawałyśmy sobie sprawę z tego, jak ważny jest to mecz. Żadnej z nas nie zżarła jednak trema, a cały zespół doskonale poradził sobie z presją. Tego lata debiutowałam w seniorskiej reprezentacji Polski i siłą rzeczy mecze w moim wykonaniu były takie a nie inne. Mam nadzieję, że kolejne będą podobne do tego z Bułgarią, a być może nawet i lepsze.
Po pani akcjach reprezentacja Polski wyszła na trzydziestopunktowe prowadzenie, które pozwoliło zyskać większy komfort psychiczny. To był moment, w którym Paulina Misiak zagrała tak, jak podczas rozgrywek ligowych.
- Każdy punkt w meczu z Bułgarią był bardzo cenny. Schodząc do szatni prowadziliśmy 36:16, ale tak naprawdę nasza przewaga wynosiła tylko cztery punkty. Dobrze, że udało się wypracować tę przewagę, bo słabsza końcówka nie zaprzepaściła naszych starań w walce o awans do finału.
Nie zaskoczył panią sam początek spotkania? Miałyście odrabiać straty spokojnie, cierpliwie tymczasem już w połowie drugiej kwarty udało się wam osiągnąć korzystny wynik.
- Po części byłam zaskoczona, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Wiedziałyśmy jaka jest waga tego spotkania, dlatego udany początek jeszcze bardziej nas podbudował.
Trener Jacek Winnicki po raz kolejny udowodnił, że nawet jedenasta-dwunasta zawodniczka jest potrzebna kadrze, jeszcze przed przerwą wysyłając na boisko niemal wszystkie zawodniczki.
- To właśnie ma być naszą siłą. Każda dziewczyna wchodząca z ławki jest w stanie wnieść do gry dużo dobrego, a to przecież może decydować o losach meczu.
Na co szkoleniowcy zwracali uwagę podczas przerwy?
- Prosili abyśmy wróciły na boisko jeszcze mocniej skoncentrowane. Jednocześnie tłumaczyli, że kluczowy może być początek trzeciej kwarty i rzeczywiście tak było. Na całe szczęście nasza przewaga wówczas urosła, co w końcowym rezultacie zapewniło nam awans.
Za oknem piękna pogoda, coraz więcej ludzi na plaży, nie żal, że wakacje oddaliły się o kolejny tydzień?
- Oj nie! Wiadomo, że każda z nas chciałaby być już w domu, ale decydując się na grze w kadrze doskonale wiedziałyśmy na co się piszemy. Gramy jeszcze tydzień, co przy tylu dniach pracy nie robi większej różnicy. Mam nadzieję, że ten czas wykorzystamy efektywnie, a ciężka praca zapewni nam awans.